Nauczycielka młodszych klas uczy się dzieci fantazji i oryginalnego myślenia.
– Dzieci, pomyślcie, co by to mogło być: szare przy drodze?
– Betonowa ściana.
– Dobrze. Lecz jeszcze też być może i osiołek. A co to takiego duże i brązowe w polu?
– Krowa.
– Dobrze. Jednak również może być stóg starego siana… Na to Jasiu z tylnej ławki szkolnej:
– Lub kupa gówna!
– Jasiu, Ty zawsze głupoty mówisz!
– A może też coś zapytam?
– No, spróbuj…
– Co by to mogło być – kiedy to wkładam jest twarde, suche i proste, a kiedy wyciągam – miękkie, mokre i obwisłe? Nauczycielka, czerwona, szybko przecina klasę i daje Jasiowi dźwięczny policzek. Jasiu (pocierając policzek):
– Dobrze. Ale to mogła być guma do żucia!
Nauczycielka poleciła dzieciom…
Nauczycielka poleciła dzieciom skonstruować pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace.
Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek. Pani pyta jak to działa, no to on na to, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.
– Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego – mówi do Jasia.
Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a miedzy tymi serkami żyletka.
– Jak to działa? – pyta nauczycielka.
– Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać który serek zjeść, patrząc to raz na jeden serek, to dwa na drugi. No i tak długo zastanawia się, i kręci główką, aż szyjka przerżnie się na tej żyletce.
– Ale makabryczne! – krzywi się nauczycielka. – Wymyśl coś innego.
Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:
– Jasiu, dlaczego twój projekt to tylko mała deseczka?
– To jest moja pułapka na myszy.
– Więc powiedz, jak działa.
– Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: „Nie ma serka, nie ma serka!”
Pokaż inny dowcip