Rzecz dzieje się w Zakopanem.
Do knajpy wchodzi już dobrze wstawiony Kowalski.
Rozgląda się, ale nigdzie nie ma miejsca, więc dosiada się do samotnie siedzącego przy stoliku pod oknem nieznajomego – również wstawionego dość mocno.
Witają się i Kowalski proponuje po setce, na co nieznajomy przystaje.
Wypijają i zaczynają rozmowę.
– Czy Pan jest stąd? – pyta Kowalski
– Nie, nie jestem stąd, jestem z Kalisza, przyjechałem na wakacje.
– Wow, widzi Pan jaki zbieg okoliczności, bo ja także przyjechałem z Kalisza.
– A z jakiej dzielnicy, jeśli wolno spytać?
– Wrocławskie Przedmieście.
– Ja nie mogę, ale jaja, ja również.
– A z jakiej ulicy, bo ja z Pułaskiego?
– No nie możliwe, mówi Pan poważnie bo ja także tam mieszkam.
– A Pułaskiego ile?
– Dwadzieścia siedem.
Nagle Kowalski podnosi głowę i mętnym wzrokiem przygląda się nieznajomemu.
– Krzysiu ty ty?
– Oj, tato to ty?
Wspomnienia z wakacji
Wrzesień, okres wakacyjny się zakończył.
W galerii handlowej w kolejce do punktu bankowego spotykają się dwaj przyjaciele.
Jeden pyta drugiego:
– Byłeś gdzieś na wakacjach?
– A w górach ale ci powiem, że nic szczególnego – odpowiada przyjaciel. Po chwili dopytuje:
– A ty gdzie byłeś?
– W Norwegii – odpowiada pierwszy
– Wow, super i co tam widziałeś, jesteś zadowolony?
– Oj bardzo bardzo, widziałem pingwiny, niedźwiedzie polarne itp. – dopowiada dumnie pierwszy.
– A fiordy widziałeś? – dopytuje drugi przyjaciel.
Przyjaciel uśmiecha się i odpowiada:
– Słuchaj przyjacielu, fiordy to mi z ręki jadły.
Pokaż inny dowcip